piątek, 30 września 2016

Przygarnij Burka

1 Października odbędzie się 7 edycja „Przygarnij Burka” akcja promująca adopcję psów ze schroniska. Z tej okazji szykujemy wyprawki dla psiaków oraz ich właścicieli, aby ułatwić im "start" we wspólnym życiu.
Kochani zapraszamy Was serdecznie, możecie przyjść ze swoimi pupilami, będą konkursy z nagrodami i wiele różnych atrakcji. Szykuje się naprawdę super zabawa.

Akcja „Przygarnij Burka7” odbędzie się na pilskiej Wyspie o godzinie 13:00.
Link do wydarzenia: KLIK 

Bardzo żałuję, ale w tym roku nie uda mi się być osobiście na akcji. Akurat 1 października zaczynam szkolenie, na które długo czekałam.

Mocno trzymam kciuki, aby żaden psiak nie wrócił z tej akcji z powrotem do schroniska.

Pamiętaj podejmując decyzję adopcji psa ze schroniska, należy mieć świadomość, że na początku wymaga on szczególnej uwagi. Pies potrzebuje czasu, aby przyzwyczaić się do nowej sytuacji. Daj mu szansę.



 Nie kupuj - adoptuj! 


Poniżej psiaki biorące udział w wydarzeniu








Czytaj dalej »

czwartek, 4 sierpnia 2016

Skąd w naszym domu kot? Czyli krótka historia kotki Bezy

Obiecałam, że napiszę, skąd się wzięła u nas Beza, tak więc z małym opóźnieniem obietnicę swą spełniam.

2 Maja, wieczór siedzimy na grillu. Dzwoni kolega, że kot potrzebuje pilnie pomocy i czy mogę podjechać, oczywiście, że podjadę, choć za kotami wtedy jeszcze szczególnie nie przepadałam (teraz dzięki Bezie złapałam kociego bakcyla)... jeżeli jakieś zwierze potrzebuje pomocy to, zawsze może liczyć na nas, nie ważne czy to kot, czy pies 
zawsze, jeżeli możemy, to pomagamy.

Jestem na miejscu, wchodzę do mieszkania i moim oczom ukazuje się maleństwo niby dwumiesięczne z opisu ludzi, od których została zabrana. Pojechaliśmy z powrotem na działkę, ale kot był tak słaby szybka decyzja, jedziemy do weta, gdy została zważona, okazało się, że waży tylko 200g p. Doktor mówiła, że to aż niemożliwe, aby kot dwumiesięczny tyle ważył. Beze prawdopodobnie musiała odrzucić matka, była słabsza nie miała tyle siły, aby dopchać się sama do cyca. Ludzie, u których była wraz z rodzeństwem mieli to totalnie gdzieś, nie widzieli tego, że coś jest nie tak. Kotka trafiła do nas w ostatnim momencie, była totalnie zagłodzona same kości i skóra coś strasznego. Na początku myślałam, aby oddać ją w ręce kogoś bardziej doświadczonego. Ja nie miałam jeszcze wtedy pojęcia jak zaopiekować się taką małą kociną, poza tym mamy psy, psy, które nie miały nigdy kontakt z kotem. Długo nie musiałam namawiać Łukasza, zapadła decyzja, że kotem zajmiemy się sami. Łukasz oczywiście podkreślił, że jak tylko dojdzie do siebie, to znajdziemy jej domek, oczywiście przytaknęłam, wtedy jeszcze nie wiedziałam, że Beza tak mnie w sobie rozkocha.

 


Beza przez cały maj codziennie była karmiona co trzy godziny w nocy też, plus do tego po karmieniu musiała mieć masowany brzuszek, aby mogła się wypróżnić. Zajmowaliśmy się nią na zmiany, choć w większości to na mnie spoczywała odpowiedzialność... To był ciężki miesiąc. Do pracy codziennie chodziłam niewyspana, a znalezienie czasu na spotkanie ze znajomymi graniczyło z cudem.
Dla tego kota przeorganizowaliśmy swoje życie, ja musiałam przeprowadzić się do Łukasza, ponieważ on ma większe mieszkanie, w mojej kawalerce nie dałabym rady oddzielić kota od psów. Zanim psy poznały Bezę, minął jakiś czas. Najpierw wymienialiśmy tylko posłania, aby zwierzaki zapoznały się poprzez zapach.
Pierwszy, który poznał Bezę był Szermaś, który w Bezie zakochał się od pierwszego wejrzenia, można się było tego po nim spodziewać, ten pies kocha wszystko i wszystkich dosłownie. Beza żadnego z psów się nie bała, wręcz bigła aby się przywitać.
Bardzo szybko się zaprzyjaźnili, Szermaś zaczął pomagać nam, tak pomagać w opiece nad Bezą, kiedy tylko się kładł, ona się do niego wtulała. Łukasz wpadł na pomysł, aby smarować brzuszek kota jedzeniem, abyśmy my nie musieli masować, Szermaś robił, to za nas w taki sposób Beza zaczęła się szybciej wypróżniać.



Druga, która poznała Bezę była Freja, która na jej widok uciekła, Freja bała się Bezy. Powoli, małymi kroczkami jakoś się przekonała, że kot to nic strasznego i go zaakceptowała.



Trzecia i najgorsza była Lusi, która na widok kotka dostawała szału, w kota wpatrywała się w tak chory sposób, że aż mnie to przerażało. Nie wiedzieliśmy, czego możemy się po niej spodziewać. Raz zachowywała się ok, ale jeden ruch kota i ta od razu sapała jakby, chciała go zjeść. Z Lusi musieliśmy wypracować odwracanie uwagi od kota, bo gdy tylko kot znajdował się w tym samym pomieszczeniu co Lusi to mógłbyś postawić przed nią miskę z jedzeniem a ona i tak by ją olała, bo tak była nakręcona na kota, gdzie normalnie Lusi to jedzenie kocha i pochłonie zawsze i niestety wszędzie w każdej ilości ot taki żarłok. Długo nam zajęła praca z Lusi powoli i małymi kroczkami oraz różnymi smaczkami udawało nam się odwracać uwagę. Lusi musiała zakumać, że kot to coś normalnego.



Po dwóch tygodniach Beza mogła już maszerować razem w pełni zaakceptowana przez nasze stado. W końcu mogliśmy odetchnąć z ulgą. Beza tyła z dnia na dzień, codziennie notowałam w kalendarzyku jej wagę, rosła i rozwijała się ok. Psy ją zaakceptowały a w moim serce rosła miłość, bo widziałam, jak ten kot się zmienia i jak dobrze czuje się w naszym stadzie, podobało jej się, tyle merdających ogonów do łapania. Psom totalnie nie przeszkadzały zaczepki Bezy, na początku bardzo pilnowaliśmy, aby tej kruszynce nie stała się przypadkowo krzywda. Dodam jeszcze, że pomimo tego, że stado się super dogadywało, na wyjścia z domu i tak rozdzielaliśmy kota od psów, aby właśnie przez przypadek nie zrobili jej krzywdy.



Na początku Beza była Berylem p. Doktor była przekonana, że to kot dopiero półtora miesiąca później okazało się, że to koteczka. Ciężko było się odzwyczaić od Berylka, najpierw miała właśnie zostać Berylką, ale później rosła i tyła coraz bardziej, aż właśnie stała się Bezą.

Nigdy też jakoś o tym nie wspominałam, ale chyba nie było okazji. Mam straszną alergię na psy i koty.
Psy w moim domu były od zawsze, zresztą nawet jak nie było przez jakiś czas psa, to jeździłam do schroniska na wolontariat, a miałam wtedy zaledwie lat 13-14. Tak więc moja alergia do psów jest już teraz znikoma, organizm się przyzwyczaił.
Jedak, kiedy w domu pojawił się kot duszności i alergia powróciły ze zdwojoną siłą, nigdy przenigdy nie miałam tak silnych ataków. Wiem, że z powodu alergii ludzie bardzo często oddają swoje zwierzęta. Ja nie miałam takiego zamiaru. Zaczęłam walkę, pod opieką alergologa jestem od kilkunastu lat, poszłam poprosić o dodatkowe leki, inhalacje musiałam robić 2-4 razy dziennie a tabletki na alergie, choć powinnam brać raz dziennie, brałam trzy + do tego piłam wapno. Udało mi się nad tym zapanować. Ostatni atak alergii nie pamiętam, kiedy miałam, inhalacje robię tylko rano i wieczorem. Na kolejnej wizycie będę rozmawiała z alergologiem o odczuleniu. Piszę to właśnie dlatego, aby uświadomić ludziom, że można i wcale nie trzeba oddawać z powodu alergii swojego pupila.



Kiedy małymi krokami okazało się, że walkę z alergią zaczynam wygrywać, postanowiłam oznajmić Łukaszowi, że wcale nie zamierzam oddać Bezy, ta mała kruszynka rozkochała mnie w sobie niesamowicie.
Tak więc mieszkamy sobie teraz w szóstkę i jest mega wesoło. 

Wiemy, że polubiliście naszą Bezunie i z tego miejsca zapraszamy Was na fanpage naszej kotki -----> KLIK  <-----

Dodam tylko, że pseudohodowla z której pochodzi Beza przestała istnieć, a wszystkie kotki znalazły domki.



Czytaj dalej »

poniedziałek, 13 czerwca 2016

Konkurs

Pies w Pile




Kochani, wraz z Husse Piła przygotowaliśmy dla Was konkurs z nagrodami!






Pokaż nam, w jaki sposób spędzasz aktywnie czas ze swoim pupilem, możesz również opisać to w kilku zdaniach — będzie to na pewno dodatkowym atutem podczas wybierania zwycięzcy.


Zdjęcie z opisem lub bez umieść na Facebooku w komentarzu pod postem konkursowym.

Na wasze zdjęcia czekamy, do 20 czerwca do godziny 23:59
Ogłoszenie wyników odbędzie się 26 czerwca.

Uwaga bardzo ważne!
 Konkurs jest wyłącznie dla mieszkańców naszego miasta Piły!

Regulamin:
1) Aby wziąć udział w konkursie, należy wstawić 1 zdjęcie, może być kolaż + opis (nieobowiązkowy) pod postem konkursowym na Facebooku.
2) Polub strony Husse Piła i Pies w Pile.
3) Będzie nam miło jeżeli udostępnisz publicznie na swoim profilu post o konkursie.
4) Biorąc udział w konkursie zgadzasz się na umieszczenie zdjęcia na naszym fanpejdżu oraz blogu.
5) Zgłaszając swoje uczestnictwo, oświadczasz, że jesteś autorem przesłanej fotografii lub masz pełne prawa na jej publikacje na Facebooku i blogu Pies w Pile.
6) W konkursie mogą brać udział osoby niepełnoletnie za zgodą rodziców.
7) Organizatorem konkursu jest blog Pies w Pile oraz Husse Piła
8) Fundatorem nagród jest  Husse Piła - sprzedaż karm
9) Konkurs trwa od 13.06.2016 do 20.06.2016
10) Wyniki zostaną ogłoszone w ciągu 7 dni od zakończenia konkursu na blogu Pies w Pile.
11) Konkurs jest tylko i wyłącznie dla mieszkańców miasta Piła


Ważne!
Osoby spoza Piły, które chcą 
wziąść oczywiście mogą, aczkolwiek nagrody są do odbioru w Pile.
Nagrody:


I trzy miejsca otrzymają plastikową miskę dla psa, worki na odchody oraz podróżną silikonową, składaną miskę na wodę. 



II i III miejsce otrzyma plastikową miskę dla psa oraz podróżną miskę materiałową na wodę.





Dodatkowo od przedstawiciela karmy Husse zwycięzcy otrzymają jeszcze próbki karm oraz katalog.

Powodzenia! 

 



Czytaj dalej »

poniedziałek, 23 maja 2016

Psie Przedszkole – Akademia Gucia i Baji

Szerman po wygranej szczęśliwie walce z parwowirozą doszedł do siebie i okazało się, że jest pełnym energii i wigoru młodym psem. Poprzez chorobę nie mógł wychodzić przez dłuższy czas z domu i nie miał kontaktu z innymi psami poza oczywiście Lusi dlatego, gdy w końcu wyszedł odkrywać świat, wszystko było dla niego nowe. Stwarzało to nam niemałe kłopoty. Wrodzone ADHD ogromna ciekawość i rozpierająca energia u młodego szczeniaka skutkowało ogromnym nieposłuszeństwem. Skakanie na obcych ludzi i zwierzęta, brak możliwości odwołania, to wszystko zdecydowało o tym, że postanowiliśmy, iż Szerman idzie na szkolenie do psiego przedszkola.
Po krótkich poszukiwaniach zdecydowaliśmy się, że pójdziemy z naszym szczeniaczkiem do Akademii Gucia i Baji.
Szczerze nie wiedziałem czego mam się spodziewać po tym szkoleniu, wydawało mi się, że po tych dwóch miesiącach nasz pies będzie najbardziej usłuchanym psem na świecie robiącym na zawołanie sztuczki i będzie mi przynosił kapcie do łóżka.
Pierwszy dzień. Na miejscu na zamkniętym ogródku widzimy gromadkę szczeniaczków z ich właścicielami. Zajęcia prowadzone są przez wykwalifikowanego tresera Beate Nowicką-Jagodzińską. Witamy się ze wszystkimi, a po chwili pani Beata każe nam odpiąć psa ze smyczy, by polatał z resztą czworonożnego towarzystwa. Szczeniaczków jest kilka od owczarków niemieckich, poprzez border collie czy wyżła. Szerman wtedy po raz pierwszy mógł się wyszaleć z tyloma pieskami w jego wieku. Pierwsze spotkanie miało na celu uświadomić nas, że tak naprawdę to nie psy będą szkolone, tylko my. Tak więc tylko od nas zależy jak szkolenie będzie przebiegać. Psy cały czas biegały po całym ogrodzie, my natomiast dowiedzieliśmy się, jak sprawować opiekę nad naszymi pupilami, czego unikać, jak do nich podchodzić, jak one odbierają nas i nasze sygnały w relacji z nimi.
Na spotkaniach nauczyliśmy się przede wszystkim, jak skupić uwagę psa na sobie, nawet gdy wokół biegały inne zwierzaki i najważniejsze, jak psa przywołać do siebie mimo jego szaleńczej i beztroskiej zabawy. Dowiedzieliśmy się co robić by nasz Szerman nie ciągnął na smyczy, jakie zachowanie trzeba ukrócić by, w przyszłości nasz pies nie sprawiał kłopotów. Takie komendy jak zostań, noga. Pani Beata w ciągu godziny pokazywała jak mamy pracować z psem w domu i podczas codziennych spacerów. Dziesięć minut dziennie wystarczyło, by Szerman po paru tygodniach przybiegał do nas na komendę, by na spacerze widząc drugiego psa czy inną osobę odciągnąć jego uwagę tak by nie pognał do niej bez pamięci. Ciekawe były zajęcia na naszym pilskim deptaku, gdy wokół były „ciekawe” zapachy, obcy ludzie i inne rzeczy rozpraszające uwagę psa.
Czy warto wziąć udział w takim szkoleniu? Uważam, że tak. Co prawda Szerman nie przynosi mi codziennie rano kapci do łóżka..:) Czasami zdarza się, że ciągnie, idąc na smyczy i poleci za jakimś niewinnym ptaszkiem w krzaki, wiemy już jak nauczyć go nowych rzeczy i wiemy jakich narzędzi do tego użyć. Szkolenie trwa dwa miesiące. Koszt takiego szkolenia to 300zł. Są to pieniądze zainwestowane przede wszystkim w bezpieczeństwo Szermana, gdyż komenda „do mnie” w wielu przypadkach jest komendą ratującą życie.
Polecamy Wam Akademię Gucia i Baji. Do każdego psa Pani Beata podchodzi indywidualnie. Szkolenie w Akademii odbywa metodami pozytywnymi.

Więcej informacji na stronie Akademi Gucia i Baji <-


Zdjęcia - Akademia Gucia i Baji




 Autor tekstu Łukasz F. 


Czytaj dalej »

niedziela, 1 maja 2016

Wyspiarz przyjazny zwierzętom

Wyspiarz to jedyne miejsce w centrum Piły, które posiada swoją prywatną plaże, na którą możecie wejść ze swoim pupilem. Wielkość i rasa nie ma znaczenia, wszystkie psiaki na smyczy są mile widziane. Każdy pies dostanie miskę z wodą.
Na Wyspiarzu możecie napić się zimnego piwka i odpocząć na leżakach słuchając muzyki. Niepowtarzalny klimat tego miejsca sprawia, że naprawdę będziecie się tam świetnie bawić. Do tego jeszcze bardzo miła obsługa i właściciel, który dba o wszystkich klientów, nawet tych na czterech łapach.

To jedno z moich ulubionych miejsc na psiej mapie Piły. 



Źródło zdjęcia Wyspiarz FB


Na zdjęciu Tajfun psiak Wiktorii.
dziękujemy za zdjęcie.







Kochani, jeżeli znacie jeszcze jakieś miejsca przyjazne psom w naszym mieście, dajcie nam koniecznie znać, a my umieścimy je na naszej mapce. 
 Link do pełnej mapy klik <== :) 
Czytaj dalej »

środa, 20 kwietnia 2016

Rozdajemy naklejki lokalom przyjaznym zwierzętom wraz z Dog in Travel

Kochani nawiązaliśmy współpracę z portalem Dog in Travel. Rizo Black i jego właściciele utworzyli mapę przyjaznych miejsc psom. Na tej mapie znajdują się różne miasta (w tym Piła) oraz miejsca typu hotele, plaże, oraz restauracje, do których zostaniecie wpuszczeni ze swoim pupilem. Od Dog in Travel dostaliśmy naklejki z napisem „Miejsce przyjazne psom” Dzisiaj rozdaliśmy te naklejki naszym pilskim lokalom, do których wejdziecie z pupilem. :)

Zapraszamy Was do odwiedzenia portalu Dog in 
Travel
 (klik)
 mapa





Jeżeli znacie miejsca, które chciałyby dołączyć do naszej mapki i otrzymać naklejkę koniecznie dajcie nam znać :)
Link do Pilskiej mapy (klik)
Czytaj dalej »

niedziela, 3 kwietnia 2016

Niedzielny spacer na kawę z psem - Public Cafe

Pogoda piękna, więc wybraliśmy się z pieskami na spacer na lody, po lodach zamarzyła nam się kawa. Więc postanowiliśmy odwiedzić Public Cafe jest to jedno z moich ulubionych miejsc, nie tylko dlatego, że jest miejscem przyjaznym zwierzętom, ale przez klimat, który tam panuje i przepiękne wnętrze, do tego wszystkiego mają jeszcze przepyszną kawę super drinki i przemiłą obsługę. O Public Cafe mieliście okazję już przeczytać na fanpejdżu Pies w Pile. Są przyjaźni zwierzętom jedak preferują mniejsze pieski. Nam udało się dzisiaj wejść z dwoma pieskami, pomimo że w lokalu było sporo ludzi, mogliśmy usiąść w środku i spokojnie napić się kawy.



źródło zdjęcia:  Public Cafe FB 

pies w pile

pies w pile

Kochani, jeżeli znacie jeszcze jakieś miejsca przyjazne psom w naszym mieście, dajcie nam koniecznie znać, a my umieścimy je na naszej mapce. Link do pełnej mapy klik <== :) 







Czytaj dalej »

czwartek, 17 marca 2016

Rockopolis - miejsce przyjazne psom



Dzisiaj z 
Szermasiem odwiedziłam Rockopolis. O tym, że jest to miejsce przyjazne zwierzętom, pisaliśmy już jakiś czas temu. Dzisiaj postanowiłam to sprawdzić. Jestem bardzo pozytywnie zaskoczona. Na drzwiach wejściowych dostrzegłam naklejkę "Miejsce przyjazne psom" Na wejściu zaproponowano nam wodę dla Szermasia. Dla siebie zamówiłam zupę brokułowo-szczypiorkową była przepyszna. Obsługa miła. Bardzo nam się podobało. Szermaś po raz pierwszy był w takim miejscu i myślę, że jego zachowanie mogę ocenić na 4+ musimy jeszcze popracować nad jego cierpliwością, bo to straszny ADHD-owiec i ciężko mu usiedzieć spokojnie w jednym miejscu.
Jeśli macie ochotę na pyszny obiadek i dodatkowo chcecie, aby towarzyszył Wam psiak, koniecznie wybierzcie się do Rockopolis. My na pewno odwiedzimy to miejsce jeszcze nie raz.





Kochani, jeżeli znacie jeszcze jakieś miejsca przyjazne psom w naszym mieście, dajcie nam koniecznie znać, a my umieścimy je na naszej mapce. Link do pełnej mapy klik <---
Czytaj dalej »

wtorek, 23 lutego 2016

Dwa psy VS małe mieszkanie

Posiadanie jednego psa to wielka odpowiedzialność, a co dopiero posiadanie drugiego psa ;)
Marzyłam o drugim psie, ale te marzenia były bardzo odległe, raczej nie spodziewałam się szybkiego spełnienia... Prowadziłam dom tymczasowy, więc doskonale wiedziałam jaki to obowiązek i co się z nim wiąże. Kiedy Szermaś zawitał do mojego domu miał być na chwilkę, dosłownie ponieważ "jego przyszli właściciele" już na niego czekali. Wszystko potoczyło się zupełnie inaczej, przez chorbósko, które przypałętało się w schronisku. (kto nie czytał może przeczytać - klik) Kiedy wygraliśmy walkę z chorobą podjęłam decyzje, że już nikomu go nie oddam. Ta więź która zrodziła się między naszą trójką coś wspaniałego. :) 







Wszyscy mówili, że zwariowałam. Jak to dwa psy w takim małym mieszkaniu? Sąsiedzi, również zaskoczeni. Często zadają pytanie, czy nie jest nam ciasno w domu...
Moje mieszkanie ma tylko 35m2 pokój kuchnia i łazienka. Pomimo małego metrażu nie potykam się o psy. Każdy z nich ma wyznaczone swoje miejsce, choć i tak śpią gdzie chcą a najczęściej ze mną w łóżku. Zamykane u siebie są tylko wtedy kiedy wychodzę. Tak korzystam z klatki kennelowej i dziękuje temu kto wymyślił, dzięki niej mam jeszcze gdzie wracać po pracy. Temat klatki kennelowej też poruszę, ale kiedy indziej.


pies w pile


Czy dodatkowe cztery łapy mocno zmieniły moją codzienność.
Oczywiście zmienił się mój budżet teraz znacznie więcej wydaję na psy. Szczególnie podczas wizyt u weterynarza. Częściej też muszę  robić zakupy gdyż, ich jedzenie znika w niesamowitym tempie - mam wrażenie, że mam dwa wiecznie głodne psy, chcoć uwierzcie mi jedzą tyle ile muszą i wyglądają całkiem nieźle. Pomimo tego i tak jeszcze dojadają na mieście, obydwoje nie przepuszczą okazji chapnięcia starego kawałka chleba z jakąś zieloną szyneczką mają z tego niezłą frajdę, a ja później mam tylko dodatkowe spacery w nocy, bo po takiej kolacji na mieście często pojawia się biegunka...
Śierść - MÓJ WRÓG! Co zrobisz, nic nie zrobisz...Sierść jest wszędzie nawet w zupie i w herbacie. Trzeba się z nią zaprzyjaźnić :) Czasami mam wrażenie, że niedługo się w niej utopie. Zamiatać i odkurzać muszę codziennie, a rolki do ubrań są zawsze pod ręką w każdym pomieszczeniu no i w torebce.

A jak na to wszystko psy?
Są na pewno bardziej szczęśliwe, Lusi ma w końcu kogoś z kim może się bawić bez końca. Szermasiowi to bardzo odpowiada, ponieważ to gówniarz z ADHD. Dopasowani są pod tym względem idealnie. Widać, że życie w stadzie im służy. Większość rzeczy robią razem, mam tutaj nawet na myśli synchronizacje pod względem toalety. :)



pies w pile


Staram się również poświęcać im czas z osobna. Czyli zabieram na spacer Szermasia a Lusi odpoczywa sobie od niego w domu i na odwrót.
 Posiłki dostają razem. Pomimo tego, że się nie kłócą każde z nich je w innym miejscu. Po skonsumowaniu posiłku obydwoje mijają się w biegu aby zaglądać czy przypadkiem drugie nie zostawiło nic w misce na później. Zawsze jest zonk."Na później" w ich przypadku istnieje.


Choć moje życie po adopcji Szermasia troszkę się zmieniło. Cieszę się i jestem szczęśliwa bo w domu mam dwa zimne nochy, które swoją miłością ogrzewają moje serducho. <3 
















Czytaj dalej »